- Strona główna
- [Biuletyn]
Raciążek: o czytelnictwie z punktu widzenia kujawskiej gminy
Marek Ospalski: Biblioteka Narodowa ogłosiła ostatnio - powołując się na wyniki badań - że z czytelnictwem w Polsce nie jest najlepiej, właściwie jest tragicznie. Nie czytają przede wszystkim mieszkańcy wsi i małych miast, rolnicy, osoby bezrobotne i uważające się za ubogie, renciści i osoby po sześćdziesiątce. Pani również dostrzega ten problem?
Halina Kołtuńska: Jeżeli chodzi o czytelnictwo mieszkańców Gminy Raciążek, to uważam, że od trzech lat utrzymuje się ono na mniej więcej tym samym poziomie. Z wypożyczeń korzysta co 10 mieszkaniec gminy.
Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że „nie czytają” osoby bezrobotne i uważające się za ubogie oraz renciści, gdyż w kierowanej przeze mnie placówce stanowią oni drugą (po młodzieży) co do liczebności grupę czytelników. Jednocześnie muszę przyznać, że z czytelnictwem wśród osób po 60-tce i rolników rzeczywiście nie jest najlepiej.
Nie czytają również tzw. elity; aż 20 procent osób z wyższym wykształceniem nie czyta praktycznie nic. Nie czytają specjaliści, menadżerowie i urzędnicy. O studentach nie wspominając. Czy z perspektywy gminnej biblioteki problem spadku czytelnictwa wśród elit naprawdę wygląda aż tak dramatycznie?
Patrząc z perspektywy Gminnej Biblioteki Publicznej w Raciążku, wyraz „dramatycznie” ujęłabym w cudzysłów. Co prawda czytelnictwo wśród elit spada, ale od 2008 r. rośnie minimalnie liczba specjalistów, urzędników i menadżerów zarejestrowanych w naszej bibliotece. Natomiast liczba studentów utrzymuje się na tym samym poziomie; korzystają oni głównie z podręczników akademickich i literatury fachowej.
Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, uważa, że ratunek dla czytelnictwa może przyjść ze strony szkolnych i gminnych bibliotek publicznych, które dla jednej trzeciej Polaków są głównym źródłem kontaktu z książką. Zgadza się z nim Pani?
A kto miałby przejąć tę rolę?. Myślę, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu ze słowem pisanym, a prywatne księgozbiory mogą jedynie wspomóc rolę jaką pełnią biblioteki szkolne i publiczne.
We współczesnym świecie „gusta” czytelnicze są bardzo zmienne, zainteresowania – szerokie, potrzeby – coraz większe, a możliwości finansowe - ograniczone. Nie każdy na tyle musi kochać książki, aby mieć je na własność, zwłaszcza że wybór jest ogromny i bardzo bogaty.
Co według Pani należałoby zrobić, żeby Polacy zaczęli znowu czytać? Jak ich przekonać, że czytanie daje wymierne korzyści - uczy analitycznego myślenia, rozwija wyobraźnię, pozwala odnaleźć się w świecie itd.?
Zapewne nie będzie to łatwe zadanie, gdyż czytelnika trzeba sobie „wychować”, a jest to proces trudny i długotrwały, bądź „pobudzić” do ponownego sięgnięcia po książkę, co wiąże się nie tylko z ciekawą ofertą, ale również miejscem i sposobem przekazu.
Biblioteki już zaczęły się zmieniać, ale nie w każdej wsi i małym miasteczku, władze przyjęły to jako priorytet. Pomieszczenia biblioteczne ciągle są ciasne, niedogrzane, a obsada często sprowadza się do jednej lub dwóch osób, wliczając w to księgową.
Po co otwierać świetlice wiejskie, jeżeli biblioteka spełnia od dawna tę rolę? Nie lepiej ją rozbudować, doposażyć i pomóc w realizacji obu zadań?
Ważną rolą spełnia też reklama, i to nie tylko w prasie, ale także w radiu, telewizji i Internecie.
Poza tym nawet jeżeli już istnieje współpraca z przedszkolem i młodszymi klasami szkoły podstawowej, to musi być ona bardziej zintensyfikowana i ukierunkowana na uświadomienie najmłodszego pokolenia i rodziców, że media to nie jedyne źródło informacji. Musimy pokazywać, że książka jest najlepszym sposobem na poznanie i zrozumienie świata.
Na rozwój czytelnictwa wpływają również ceny książek, które obecnie są zbyt wysokie w stosunku do dochodów przeciętnego mieszkańca wsi i małych miast.
Należałoby również zmienić mentalność społeczeństwa tak, by traktowała książki jako „dobro”, którym można się pochwalić i zaimponować innym: sąsiadom, znajomym, otoczeniu.
Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!
Halina Kołtuńska: Jeżeli chodzi o czytelnictwo mieszkańców Gminy Raciążek, to uważam, że od trzech lat utrzymuje się ono na mniej więcej tym samym poziomie. Z wypożyczeń korzysta co 10 mieszkaniec gminy.
Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że „nie czytają” osoby bezrobotne i uważające się za ubogie oraz renciści, gdyż w kierowanej przeze mnie placówce stanowią oni drugą (po młodzieży) co do liczebności grupę czytelników. Jednocześnie muszę przyznać, że z czytelnictwem wśród osób po 60-tce i rolników rzeczywiście nie jest najlepiej.
Nie czytają również tzw. elity; aż 20 procent osób z wyższym wykształceniem nie czyta praktycznie nic. Nie czytają specjaliści, menadżerowie i urzędnicy. O studentach nie wspominając. Czy z perspektywy gminnej biblioteki problem spadku czytelnictwa wśród elit naprawdę wygląda aż tak dramatycznie?
Patrząc z perspektywy Gminnej Biblioteki Publicznej w Raciążku, wyraz „dramatycznie” ujęłabym w cudzysłów. Co prawda czytelnictwo wśród elit spada, ale od 2008 r. rośnie minimalnie liczba specjalistów, urzędników i menadżerów zarejestrowanych w naszej bibliotece. Natomiast liczba studentów utrzymuje się na tym samym poziomie; korzystają oni głównie z podręczników akademickich i literatury fachowej.
Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, uważa, że ratunek dla czytelnictwa może przyjść ze strony szkolnych i gminnych bibliotek publicznych, które dla jednej trzeciej Polaków są głównym źródłem kontaktu z książką. Zgadza się z nim Pani?
A kto miałby przejąć tę rolę?. Myślę, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu ze słowem pisanym, a prywatne księgozbiory mogą jedynie wspomóc rolę jaką pełnią biblioteki szkolne i publiczne.
We współczesnym świecie „gusta” czytelnicze są bardzo zmienne, zainteresowania – szerokie, potrzeby – coraz większe, a możliwości finansowe - ograniczone. Nie każdy na tyle musi kochać książki, aby mieć je na własność, zwłaszcza że wybór jest ogromny i bardzo bogaty.
Co według Pani należałoby zrobić, żeby Polacy zaczęli znowu czytać? Jak ich przekonać, że czytanie daje wymierne korzyści - uczy analitycznego myślenia, rozwija wyobraźnię, pozwala odnaleźć się w świecie itd.?
Zapewne nie będzie to łatwe zadanie, gdyż czytelnika trzeba sobie „wychować”, a jest to proces trudny i długotrwały, bądź „pobudzić” do ponownego sięgnięcia po książkę, co wiąże się nie tylko z ciekawą ofertą, ale również miejscem i sposobem przekazu.
Biblioteki już zaczęły się zmieniać, ale nie w każdej wsi i małym miasteczku, władze przyjęły to jako priorytet. Pomieszczenia biblioteczne ciągle są ciasne, niedogrzane, a obsada często sprowadza się do jednej lub dwóch osób, wliczając w to księgową.
Po co otwierać świetlice wiejskie, jeżeli biblioteka spełnia od dawna tę rolę? Nie lepiej ją rozbudować, doposażyć i pomóc w realizacji obu zadań?
Ważną rolą spełnia też reklama, i to nie tylko w prasie, ale także w radiu, telewizji i Internecie.
Poza tym nawet jeżeli już istnieje współpraca z przedszkolem i młodszymi klasami szkoły podstawowej, to musi być ona bardziej zintensyfikowana i ukierunkowana na uświadomienie najmłodszego pokolenia i rodziców, że media to nie jedyne źródło informacji. Musimy pokazywać, że książka jest najlepszym sposobem na poznanie i zrozumienie świata.
Na rozwój czytelnictwa wpływają również ceny książek, które obecnie są zbyt wysokie w stosunku do dochodów przeciętnego mieszkańca wsi i małych miast.
Należałoby również zmienić mentalność społeczeństwa tak, by traktowała książki jako „dobro”, którym można się pochwalić i zaimponować innym: sąsiadom, znajomym, otoczeniu.
Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!
(hk/mo/mj)
Gminna Biblioteka Publiczna w Raciążku
ul. Wysoka 4, 87-721 Raciążek
tel. 054 283 18 85 wew. 20
e-mail: raciazek@infobibnet.pl
dyrektor: Halina Kołtuńska
Biblioteka jest finalistą I edycji Programu Rozwoju Bibliotek (Biblioteka Partnerska)Gminna Biblioteka Publiczna w Raciążku
ul. Wysoka 4, 87-721 Raciążek
tel. 054 283 18 85 wew. 20
e-mail: raciazek@infobibnet.pl
dyrektor: Halina Kołtuńska