Spotkanie z Maria Ulatowską w MBP w Skierniewicach

26 października 2011 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Skierniewicach odbyło się spotkanie z Marią Ulatowską autorką książek "Sosnowe dziedzictwo", "Pensjonat Sosnówka", "Domek nad morzem". Podczas spotkania można było kupić książki autorki oraz zdobyć jej autograf.
Maria Ulatowska czytała przez całe swoje życie – życia bez czytania w ogóle sobie nie wyobraża. To, że napisze książkę wiedziała również od bardzo dawna. Na co dzień specjalistka od prawa dewizowego, dopiero na emeryturze znalazła trochę czasu i zrealizowała swoje marzenie. Spróbowała – i jakoś poszło. „Pensjonat Sosnówka” to jej druga, po „Sosnowym dziedzictwie”, książka. Kolejna – „Domek nad morzem” – ukazała się nakładem Prószyński i S-ka w październiku br.
Maria Ulatowska mieszka w samym centrum Warszawy, ale najchętniej mieszkałaby gdzieś poza miastem… Na przykład tam, gdzie stoi dworek pośród sosen. Najbardziej bowiem kocha las, swoją rodzinę i psy. Może w trochę innej kolejności...

Od autorki

Czy jest najlepszy czas na pisanie książek? Zadawałam sobie takie pytanie, gdy – po przejściu na emeryturę – postanowiłam nareszcie zrealizować swoje wieczne marzenie. Gdy okazało się, że nareszcie już nic nie muszę, że wszystkie najważniejsze zobowiązania już poza mną, a energii jeszcze we mnie całe pokłady – postanowiłam, że ten czas, którego zostało mi już raczej mniej, niż więcej, wykorzystam dokładnie tak, jak chcę. Na realizację pomysłu „napiszę książkę”, który tkwił we mnie od dziecka. Dziecka, które bez książek w ogóle nie wyobrażało sobie świata. I tak mi już zostało. Do dziś. Z tym, że książka musi być… książką. Nie przepadam za tymi wszystkimi wynalazkami, dzięki którym książkę można czytać… uszami. Książka musi pachnieć farbą drukarską, szeleścić kartkami, kusić okładką. Jak „Sosnowe dziedzictwo” i „Pensjonat Sosnówka”.
Na realizację marzeń każdy czas jest dobry. Ale czy można – ot, tak sobie – postanowić „napiszę książkę” – i na dodatek ją napisać? Z początku śmiałam się sama z siebie. Jednak ziarenko zakiełkowało. Nic nikomu nie mówiąc, rozpoczęłam stukanie w klawiaturę. I – jak już raz stuknęłam – przepadłam. „Pisało mi się” samo, naprawdę. Moi bohaterowie zaistnieli i rozpoczęli własne życie. Lubili mnie, więc zgadzali się na to, że prowadzę ich za rękę. Ale niejednokrotnie robili, co chcieli...
Pisanie książek jest niesamowitą przygodą. Snuciem opowieści – tych z życia i tych wymyślonych. Eksploracją własnej wyobraźni. Raczej przyjemną zabawą, niż ciężką pracą. Czymś, co wciąga, wciąga, wciąga… A potem? Po napisaniu? Oczekiwaniem na werdykt wydawcy, następnie czytelników. Jeśli się już wejdzie w „spółkę autorską” z klawiaturą, trudno przestać… Pisanie staje się drugim życiem.  Jaki z tego wniosek? Nieważne, ile masz lat; nieważne, jak wyglądasz; nieważne, co w życiu robisz lub robiłeś. Chcesz pisać? Spróbuj. Nie bój się – spróbuj i już. Nigdy nie jest za późno!
Maria Ulatowska


http://www.mbp.skierniewice.pl/?ac=001ed20e&id=147