Rzecznictwo – z czym to się je? Kilka refleksji po szkoleniu

Mamy wiedzę, chęć działania, pomysły do zrealizowania, ale skąd wziąć pieniądze na realizację? Chcemy, żeby nasze relacje z władzami, mieszkańcami układały się dobrze. Jak to zrobić? Nie jest to takie oczywiste. Dlatego, gdy dowiedziałam się o możliwości uczestnictwa w szkoleniu na temat rzecznictwa, od razu się zapisałam.

Rozpoczynamy szkolenie. Młode trenerki. Zawsze jestem zaskoczona młodością trenerów, którzy prowadzą szkolenie. Trzeba jednak przyznać, że szkolenia są bardzo profesjonalne. Panie Joasie i Maja (tak nazywały się nasze trenerki) były przygotowane perfekcyjnie, pomimo, że szkolenie miało charakter  pilotażowy.

No i rozpoczęło się. Program, jak w większości szkoleń, typu warsztatowego wypełniony po brzegi. Na początku coś o sobie, bibliotece. Typowo.

Ale następne tematy już nie były tak typowe. No bo czym jest to rzecznictwo?  Oczywiste: działania promujące bibliotekę. Tylko trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie działania, kiedy zaczynamy być rzecznikami, a kiedy nimi nie jesteśmy. Jak i do kogo mówić o bibliotece. Raptem otwiera się przed nami pole pełne pytań i wątpliwości. Trenerki cierpliwie tłumaczą, robimy ćwiczenia. Wiele pytań znika. Wszystko powoli układa się i nabiera kształtów. Okazuje się, że rzecznikami jesteśmy przez cały czas, i w pracy i poza nią. W naszych małych środowiskach nie jesteśmy anonimowi, dlatego tak istotne jest co i do kogo mówimy o bibliotece. Okazuje się, że rzecznictwo nie jest domeną dyrektorów. Każdy nasz pracownik jest rzecznikiem  (często zupełnie nieświadomie – dlatego należy ich do tego przygotować). Było i o diagnozowaniu środowiska pod kątem sojuszników i wrogów, i o tym jak zmienić wroga w sojusznika. Trenerki wytłumaczyły nam, w jaki sposób mówić, aby być wysłuchanym. W dzisiejszych czasach, gdy nic się nie otrzymuje za darmo, musimy jasno wykazać, jakie korzyści otrzymają mieszkańcy, gdy my otrzymamy dotację. Takie oczywiste, a ileż razy mówiliśmy co chcemy, aby biblioteka była lepsza, ładniejsza czy lepiej działała.

Na szkoleniu układaliśmy też plan działań rzeczniczych i uczyliśmy się wyodrębniać cele główne i wspierające.
Wiedzy dużo, czasu mało. Jak zwykle program wypełniony po brzegi. W głowie tworzy się mętlik, który powoli zaczyna się układać. Jeszcze ostatnie uwagi wymienione z koleżankami ze szkolenia, spostrzeżenia.

I po szkoleniu. Trzeba przekuć wiedzę w czyn. Za kilka dni idę na spotkanie z burmistrzem. Muszę ułożyć sobie plan rzeczniczy. Mam nadzieję, że się uda.


Alina Wołodkiewicz
Dyrektor
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Olsztynku