Toruń: Agnieszka Frączek - śmiech dziecka wyleczy każdy połamany język

Babcia i Tuwim, rodzice i Brzechwa. To im wszystkim zawdzięczam swoją miłość do wierszy. Tuwimowi i Brzechwie jestem wdzięczna za ich wspaniałe teksty, a babci i rodzicom za to, że mi te teksty czytali, kiedy sama tego jeszcze nie potrafiłam. Oczywiście z biegiem lat na tej liście pojawiały się kolejne nazwiska, nadal zresztą się pojawiają. Ale zaczęło się właśnie od "Lokomotywy" i "Brzechwy dzieciom".



Marek Ospalski: Skąd najczęściej bierze Pani pomysły na książki - z życia, czy z literatury?


Agnieszka Frączek: Z życia. A jeszcze częściej – z języka. Język to kopalnia pomysłów! Wiele moich tekstów, a nawet całych książek, powstało w oparciu o zjawiska językowe, takie jak na przykład frazeologizmy czy wyrazy wieloznaczne.

Inspiruje Panią język, którym mówią dzieci?

Oczywiście! Inspiruje mnie język w ogóle, a to, co z językiem potrafią zrobić dzieci, jest fascynujące. Takie świeże spojrzenie, na przykład przypisywanie wyrazom nowych, zaskakujących znaczeń ("drabina" to żona draba), niespodziewany sposób deklinacji czy koniugacji (na przykład "pedalę" zamiast "pedałuję"), tworzenie neologizmów i zabawnych "przekrętów" – to wszystko powoduje, że język dziecka jest zabawny i intrygujący.

Czy przed wysłaniem książki do wydawnictwa, daje ją Pani komuś do przeczytania?

Tak, uważam, że im więcej par oczu przeczyta tekst, im więcej par uszu go wysłucha, tym lepiej dla tekstu. Autor, który doskonale zna to, co napisał, często nie potrafi spojrzeć na własny tekst z odpowiedniego dystansu. Osobie która ten tekst czyta po raz pierwszy, dużo łatwiej jest wyłapać pewne niedociągnięcia – od zwykłych literówek poprzez powtórzenia po ewentualne niekonsekwencje fabuły. Aby uniknąć takich błędów, stosuję dwie metody: odkładam gotowy już tekst do szuflady, a kiedy za jakiś czas go wyciągam, widzę to, co wcześniej mi umknęło. Albo proszę o jego przeczytanie jakąś życzliwą osobę. Bardzo sobie cenię wszelką konstruktywną krytykę.

Książki dla dzieci z reguły czyta się na głos. Nie ułatwia Pani rodzicom tego zadania, szczególnie "Trzeszczyki" są dla nich sporym wyzwaniem.

To prawda, nie ułatwiam. Wszystkim nam przyda się gimnastyka języka. Ewentualnymi potknięciami nie ma się co przejmować, z moich obserwacji wynika, że jeśli dorosłemu, czytającemu na przykład o "Zbirze, żwirze i tirze", plącze się język, to dziecko niemal pęka ze śmiechu. A śmiech dziecka wyleczy każdy połamany język.

Pani książki bardzo szybko stały się pomocą dla logopedów. Pisała je Pani z myślą o takim wykorzystaniu?

To zależy. Seria książek logopedycznych, opublikowana przez wydawnictwo Literatura, ma rzetelne podstawy merytoryczne. Zanim zabrałam się do rymowania, przeczytałam od deski do deski mnóstwo publikacji z dziedziny logopedii, stworzyłam plan serii, rozdzielając zaburzenia mowy na poszczególne książki. Ale wcześniej wydane "Trzeszczyki" to przede wszystkim gra językiem. Ta książka ma bawić, śmieszyć, intrygować, ale nie została pomyślana jako pozycja specjalistyczna. Oczywiście, trzeszczące wierszyki mogą być wykorzystywane przez logopedów i wiem, że często tak się dzieje, ale wymaga to uważnej analizy każdego wiersza i takiego doboru materiału do ćwiczeń, aby nie okazały się one zbyt trudne.

Kto ukształtował Pani wrażliwość literacką?

Babcia i Tuwim, rodzice i Brzechwa. To im wszystkim zawdzięczam swoją miłość do wierszy. Tuwimowi i Brzechwie jestem wdzięczna za ich wspaniałe teksty, a babci i rodzicom za to, że mi te teksty czytali, kiedy sama tego jeszcze nie potrafiłam. Oczywiście z biegiem lat na tej liście pojawiały się kolejne nazwiska, nadal zresztą się pojawiają. Ale zaczęło się właśnie od "Lokomotywy" i "Brzechwy dzieciom".

Jeśli spojrzeć na literaturę dziecięcą zauważamy wielki problem z książkami skierowanymi do nieco starszego odbiorcy. 20 lat temu młodzież młodsza zachwycała się Nienackim, Niziurskim, Bahdajem. Dziś powieści tych autorów czytają tylko nieliczni. Dlaczego tak się dzieje? Jak pisać dla tak specyficznego odbiorcy?

Tylko 20? Powiedziałabym raczej, że to było 40, a może nawet 50 lat temu! I to właśnie jest przyczyną, dla której dzisiaj mało kto czyta Bahdaja czy dwóch Panów N. Świat się zmienił, a razem z nim zmienił się odbiór tych wspaniałych książek. Współczesnemu czytelnikowi "Trzynasty występek" czy "Sposób na Alcybiadesa" wydadzą się archaiczne, zwłaszcza obraz szkoły przedstawiony w tym książkach w niczym nie przypomina współczesnej szkolnej codzienności. A jednocześnie proza Niziurskiego, Nienackiego czy Bahdaja jest zbyt młoda jak na literaturę historyczną. To na razie taki przypadek "ani - ani". Ale wierzę, że te książki – może za dekadę, a może dopiero za pięć dekad – doczekają się renesansu, z całą pewnością zasługują na to.

Najlepszy komplement jaki może spotkać autora książek dla dzieci...

...to uśmiech na buzi małego Czytelnika!

Dziękuję bardzo za rozmowę!

Dziekuję!
(af/mo/mj)




"Literatura na kółkach" jest autorskim projektem Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej - Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu realizowanym cyklicznie od 2007 roku. Podstawowym celem projektu jest promocja polskiej literatury współczesnej dla dzieci i młodzieży - książek dobrych, wartościowych literacko, jak również edytorsko. Poprzez realizację naszego zadania chcemy pokazać, że w kulturze komercyjnej jest miejsce dla cennych książek, dzięki którym młodzi ludzie poznają i lepiej zrozumieją otaczający ich świat. Kultura literacka, kultura książki jest od dawna jednym z najskuteczniejszych sposobów kształtowania rozwoju młodego człowieka. Książnica Kopernikańska w Toruniu - poprzez tę inicjatywę - stara się zwiększyć zainteresowanie książką i biblioteką wśród najmłodszych mieszkańców Pomorza i Kujaw.

"Literatura na kółkach" to cykl spotkań z najważniejszymi - znanymi i cenionymi - autorami książek dla dzieci i młodzieży: pisarzami, tłumaczami, ilustratorami. Fantastyczne osoby w nietuzinkowy sposób zachęcają do czytania, opowiadając o sobie i swojej twórczości. Dzieci nie pozostają im dłużne zadając autorom niezliczoną ilość pytań, co jest najlepszym dowodem na potrzebę organizowania tego typu spotkań, które otwierają odbiorców na piękno języka polskiego zawartego w prezentowanych książkach.

Wojewódzka Biblioteka Publiczna − Książnica Kopernikańska
ul. Słowackiego 8, 87-100 Toruń
tel. 056 622 66 42, faks 056 622 57 01
e-mail: ksiaznica@ksiaznica.torun.pl
http://www.ksiaznica.torun.pl/
dyrektor: Teresa E. Szymorowska