Codzienność jest moją biblią - spotkania z Magdaleną Zawadzką w Chęcinach i Sandomierzu

W murach zabytkowej kamienicy "Niemczówka" w Chęcinach 25 stycznia 2013 roku odbyło się spotkanie autorskie z Magdaleną Zawadzką, aktorką teatralną, filmową i telewizyjną.

Okazją do spotkania z wybitną aktorką, a jednocześnie wyjątkowo czarującą i piękną kobietą była promocja książki "Gustaw i ja". Odtwórczyni wielu niezapomnianych ról ze wzruszeniem wspominała wspólne życie z wybitnym aktorem i reżyserem - Gustawem Holoubkiem. Opowiadała o okolicznościach powstania swojej książki i przytaczała zabawne anegdoty ze swej przeszłości. Spotkanie uzupełniała multimedialna prezentacja niepublikowanych dotąd zdjęć i dokumentów z rodzinnego archiwum. Oczarowani niezwykłą osobowością pani Magdaleny Zawadzkiej, szczęśliwi posiadacze książek otrzymali wpis z osobistą dedykacją od autorki.

Barbara Woś
MGBP w Chęcinach


"Codzienność jest moją biblią" - z Magdaleną Zawadzką rozmawia Hanna Grudzińska

- Moim największym sukcesem było to, że miałam Taki dom, z Takim człowiekiem – powiedziała Magdalena Zawadzka sandomierzanom podczas spotkania autorskiego 4 lutego, zorganizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Sandomierzu.

Sala kina "Starówka" Sandomierskiego Centrum Kultury nie mogła pomieścić wszystkich chętnych, którzy przybyli posłuchać i porozmawiać ze znakomitą aktorką, która z równą naturalnością i lekkością, znaną z kreacji teatralnych i filmowych, potrafi operować piórem. W przepełnionej sali wyczuwało się energetyzujące oczekiwanie. Starsi mieszkańcy Sandomierza wspominali młodziutką Madzię Zawadzką, w wysokich szpilkach, szykownej sukience w grochy, na planie filmu Spotkanie w "Bajce" (1962 rok), grającą epizodyczną rolę u boku Andrzeja Łapickiego. Czy odnajdą tę samą zwiewną i "słoneczną" osobę? Już po pierwszych słowach wątpliwości zostały rozwiane. Zobaczyli tę samą Madzię, pełną swoistej witalności, naturalnej elegancji i ciepła.

Wieczór poświęcony był wybitnej postaci, Gustawowi Holoubkowi, lecz nie aktorowi, legendzie scen polskich i światowych, lecz towarzyszowi życia, przyjacielowi, osobie, z którą "dosłownie zgaduje się własne myśli". "Kiedy o nim opowiadam, przedłużam mu życie", czytamy we wspomnieniu Magdaleny Zawadzkiej Gustaw i ja, wydanym w 2011 roku przez wydawnictwo "Marginesy". Książka powstała w bardzo trudnym czasie dla autorki, po odejściu najbliższej osoby, powstała z potrzeby "opowiedzenia siebie i czasu spędzonego z człowiekiem wyjątkowym", o którym powie - "spotkanie z nim to pocałunek losu".

Przez blisko dwie godziny przesuwają się obrazy z życia państwa Holoubków: dosłownie - na ekranie, podczas prezentacji wybranych z ogromnego domowego archiwum fotografii i dokumentów, oraz te budowane słowem przez Magdalenę Zawadzką i towarzyszącą jej Hannę Grudzińską. Ukazuje się postać Gustawa, Gucia w różnych sytuacjach życia codziennego, człowieka bezkompromisowego, roztargnionego, dowcipnego i w sposób niespotykany naturalnego, o którym Tadeusz Konwicki powiedział – "Gucio lęka się pozy artystycznej. Robi wszystko, żeby zbanalizować swój byt." Naturalność i codzienność były dla Gustawa Holoubka życiowym i scenicznym credo. Uczył, że "istotą aktorstwa jak i wszelkiej twórczości są wyobraźnia, rozum, talent, technika, ale przede wszystkim kunszt dawania siebie innym. (...) Skoro sytuacja jest sztuczna, ja też zaczynam być sztuczny" – zwykł mówić cytując Gombrowicza.

"Codzienność jest moją biblią" – cicho i z niezwykłą stanowczością powiedziała Magda Zawadzka podczas spotkania. Zapadła chwila ciszy… i kolejna odsłona. Pasje Gustawa, którym oddawał się całkowicie. Był to sport nazywany "biżuterią życia", brydż i góry. W każdej dziedzinie, którą się pasjonował, stawał się znawcą. Nigdy nie uciekał od zwykłych, codziennych spraw. Mawiał – "życie jest inspiracją do życia".

- Z Gustawem nigdy nie było nudno – kontynuowała opowieść Magdalena Zawadzka. Był człowiekiem o niespotykanym poczuciu humoru. Nikt nie dorównał mu w opowiadaniu anegdoty czy dowcipu, wplecioną w wypowiedź zawsze w odpowiednim czasie, między wierszami, posiadający początek i puentę.

- Moim największym sukcesem było to, że miałam Taki dom, z Takim człowiekiem. Szczęśliwy dom. Ja nie byłam obserwatorem. (...) Uczestniczyłam w tym życiu, budowałam go – podkreśla Magdalena Zawadzka.

Puentą spotkania staje się cytat z książki Magdaleny Zawadzkiej "Gustaw i ja", mówiący o Madzi, Gustawie i Jaśku, przeczytany przez Hannę Grudzińską: "Poczułam potrzebę utrwalenia tego, co pamiętam i czuję. (...) Chcę zachować pamięć o tym, co było moje, nasze, w dowód miłości, podziwu i szacunku dla człowieka, którego los dał mi za męża, a który był wielką, wymykającą się naszym regułom osobowością. (…) aż dziw, że mnie nie zdominował i przetrwałam jako Magda Zawadzka, a nie tylko jako Holoubkowa. (...) Gdybyśmy się nie spotkali, na pewno nie przeszlibyśmy przez życie tak pogodnie..."

Po dedykację i autograf do pięknie edytorsko wydanej książki ustawiła się długa kolejka, a sala długo nie pustoszała. "Mag, czarodziej, hipnotyzer – pisali i mówili o Gustawie" i czuło się, jak magia trwa.

Elżbieta Ukraińska
MBP w Sandomierzu
Moderator Dyskusyjnego Klubu Książki


Spotkania przygotowano w ramach Dyskusyjnych Klubów Książki.
Program realizowany jest we współpracy z Instytutem Książki.