Nowy Tomyśl – w klubie Przez kontynenty

Chciałbym zatem oświadczyć wam z góry,
Choćby spory trwać miały po świt,
Są piękniejsze od gór tylko góry -
Te, na które nie wspinał się nikt.
/Włodzimierz Wysocki, tłum. Marlena Zimna/

Już po raz drugi gościem Klubu Miłośników Podróży Przez kontynenty, działającego w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Nowym Tomyślu był nowotomyślanin, zapalony miłośnik gór wszelkiego rozmiaru – Andrzej Funka, który z wielką pasją opowiedział o swoim miesięcznym pobycie w Himalajach.
Kiedy tuż przed świętami 2012 r. otrzymał bilety na lot z Warszawy do Kathmandu poczuł, że nie ma już odwrotu i musi rozpocząć przygotowania do wymarzonej ekspedycji. Organizacją sprzętu zajął się sam, a o nienaganną kondycję zadbał Nowotomyski Klub Biegacza Chyży, którego pan Andrzej jest członkiem.
Jak się okazało, podstawowym problemem było zdobycie butów wytrzymujących mróz do minus 30-35 stopni, które zabezpieczyłyby przed odmrożeniami, a jednocześnie zapewniły komfort wspinaczki. Przy temperaturze wewnątrz namiotu do minus 20 stopni należało uzbroić się również w odpowiedni śpiwór i odzież puchową.
Przed wyprawą p. Andrzej przewertował stosy przewodników o Nepalu i Himalajach oraz  książek o wspinaczce, choć intuicyjnie czuł, że to, co go tam spotka będzie wielkim zaskoczeniem. Tak też się stało. Najbardziej zadziwiły go kontrasty: Kathmandu, wielkie miasto zapełnione po brzegi ludźmi, motocyklami, sklepikami, zabytkami. Mieszanina biedy i wielkiej aglomeracji, biedy, której nie dało się nie zauważyć.
Będąc w tych dalekich rejonach podróżnik nie omieszkał zobaczyć objętych ochroną UNESCO trzech starówek, dawniejszych centrów władzy: Kathmandu. Patanu i Bhakktapuru, a także Stupy Swaymbunath i Boudnath, klasztorów buddyjskich i Oczy Buddy Wszechwidzącego.
Mówi się, że ludzie zakochani w górach, prędzej czy później swe myśli kierują ku Himalajom: Będąc pod Everestem patrzyłem na te góry oczyma człowieka szczęśliwego, bo byłem tam, widziałem, przytłoczony ich wielkością i majestatem. A widok na Everest i wschód słońca nad nim to niesamowite wrażenie. Zwłaszcza,  że patrzyłem na Niego mając w pamięci to, że na Everest w pierwszej zwycięskiej zimowej wyprawie Polaków uczestniczył mój przyjaciel Ryszard Gajewski.