Spotkania autorskie w Trzcielu

 W kwietniowe po południe br. odwiedziła nas pani Mira Gałązka, zaprezentowała nam swój tomik poezji „Zatańcz z Satyrem", a 6 maja 2014 r. Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy wraz z Filiami w Brójcach i Lutolu Suchym gościły u siebie Leszka Szczasnego.
 
„Zatańcz z Satyrem".
Pani Mira Gałązka przybyła do nas z Żar, gdzie pracowała jako nauczycielka języka polskiego, cieszyła się wielkim szacunkiem i miłością swoich uczniów. Praca była dla niej wielką przyjemnością i dawała niebywałą satysfakcję. Doceniano jej trud i osiągnięcia, a ludzie potrafili być wdzięczni i pomocni. Jej życie wypełniają wyzwanie i pasje, a ma ich wiele. Przyjaciołom znana jest z przezabawnych anegdot z życia wziętych. Wiersze Miry Gałązki czyta się jednym tchem i się do nich wraca. Są ciekawe i mądre, zadziorne i delikatne. Nie ma dla niej tematu tabu. Można powiedzieć, że każdy czytelnik znajdzie w „Zatańczyć z Satyrem" coś dla siebie. Odnajdziemy utwory śmiałe, frywolne, nie przekraczające jednak granic dobrego smaku. Zarówno w swoich utworach, jak i w życiu prywatnym, gorycze zaprawia śmiechem i kpiną. Spotkanie przebiegało w wspaniałej atmosferze przeplatane wspaniałymi utworami zaprezentowanymi przez przyjaciółki pisarki, które przybyły na spotkanie. Licznie uczestniczyła też grupa naszych klubowiczów z DKK oraz trzcielscy seniorzy. Tomik poetycki Miry Gałązki „Zatańczyć z Satyrem", naprawdę warto przeczytać!

  
 
Ruanda – kraj nadziei.
Leszek Szczasny to podróżnik, pisarz, fotograf, rowerzysta, artysta i animator kultury, który przemierzając inne kraje poznaje ich kulturę i zwyczaje. Tym razem tematem spotkania była podróż do Ruandy, małego kraju podrównikowego położonego w Afryce. Nam ten kraj kojarzy się z strasznymi bratobójczymi walkami w roku 1994 pomiędzy plemionami Hutu i Tutsi. Na wskutek tej wojny domowej osieroconych zostało około 1 miliona dzieci, 800 tysięcy ludności tubylczej zginęło, byli to głównie przedstawiciele plemienia Tutsi, które było atakowane przez plemię Hutu. Wielu mieszkańców wyemigrowało na wskutek walk do ościennych państw. Po 20 latach kraj ten podźwignął się z tej strasznej bratobójczej wojny. Plemiona doszły do porozumienia, nawet dziś potrafią stworzyć wspólnie sprawiedliwe sądy ludowe, które są nazywane gacaca. Ruanda jest krajem chrześcijańskim, gdzie jest 40 % katolików i 30 %protestantów. Dużą pomocą tubylcom służą misjonarze. Podróżnik miał okazję być na kilku ślubach w czasie tej podróży. Ceremonie są bardzo ciekawe pełne tańca i śpiewów w świątyni i nie co, odbiegające od naszych. Wesele po zaślubinach trwa góra 2 godziny do 2,5 godzin. Stolicą tego kraju jest Kigali, środkiem lokomocji po mieście z którego, korzystają turyści są busy. Przejazd po stolicy kosztuje około 1 zł. Na prowincji środkiem transportu są rowery na które, trzeba mieć licencję. Żywić się można owocami i rybami, są one wszędzie dostępne. Ulubionymi owocami są zielone banany, które spożywa się podobnie jak nasze ziemniaki i ananas, bordowe awokado, japońska śliwka. Wędrując widzimy plantację herbaty i kawy. Ludzie utrzymują się głównie z hodowli zwierząt, albo z uprawy roślin. W miastach są jarmarki na nich można wszystko kupić, również nie ma problemu żeby znaleźć ulicznego krawca, który szybko coś uszyje lub poprawi. Widać fryzjerki sprawnie plotące piękne warkoczyki klientkom. Wolny czas tubylcy spędzają grając w warcaby lub tutejszą grę igisoro. Jest to gra ciekawa ale, zasady tej gry nie są łatwe. Warto poznać ten ciekawy kraj.
D. Świerzko, W. Fabian - BPMiG w Trzcielu