Ciechocinek: Ach, te mamy

Mama – bez wątpienia małe słowo niesie ze sobą tak wiele skojarzeń – miłość, ciepło, cierpliwość. Kojarzy się z troską, domem, czasem z tęsknotą, czasem z obowiązkiem. Ponadto, jest to pewien stan, zadanie, jakie chcemy wykonać jak najlepiej. Czasem jest to bardzo trudne dlatego kobiety – matki, pomagają sobie nawzajem, doradzają sobie i wspierają się w trudnych momentach.

W Mamotece – Mamy są cichymi uczestnikami zajęć. Są też animatorkami i opiekunkami.

Znamy te mamy: Malwinkę – energetyczną i roześmiana ekoanimatorkę; Monikę – spokojną, cierpliwą i ciepła panią od arteterapii; Łucję z bankiem pomysłów, co tu robić, aby dzieci ciekawie się bawiły. Była u nas mama Beata – logopedka; mama, co kuchnię lubi – Ewa; mama Asia – od angielskich obyczajów; mama Ania od zabaw z językiem polskim...

Czasem gościmy mamy, które przyjeżdżają do Ciechocinka z wizytą.

Warsztaty chustowania prowadziła u nas Venia – mama Marta. Pokazała mamom techniki noszenia dziecka w chuście, ale przede wszystkim opowiedziała o tym, dlaczego chustowanie jest warte zachodu.

Inną fascynującą sprawą na naszych zajęciach była wizyta Marii Szczodrowskiej. Marysia [jest autorką książki "Teodor" - Marek Ospalski] wraz ze swoimi przyjaciółmi z toruńskiej Fundacji Win-Win poprowadzili świetne warsztaty. Najpierw, najmłodsi miłośnicy książek dowiedzieli się, jak powstała ta niezwykła opowieść, następnie mogli sami stworzyć swoje zwierzątka w formie masek z filcu, wcielić się w nie i pobyć chwilkę wymyślonym przez siebie bohaterem.

Potem odbyła się niezwykła sesja zdjęciowa. Zdjęcia wychodziły z zaczarowanego aparatu niemal natychmiast. Po chuchnięciu na białą kartkę uwidaczniał się zapamiętany przez maszynę obraz*

A co o samej książce? Maria Szczodrowska na swoim blogu -”Każdy element „Teodora” jest przemyślany. Papier ma odpowiednią grubość i fakturę, a fonty nieprzypadkowe kolory i kształty. Okładkę, z charakterystycznym okrągłym wykrojnikiem, obleczono tkaniną introligatorską, a fotografie wykonano średnioformatowym mieszkowym aparatem analogowym z poł. XX wieku. Każde ze zdjęć jest osobnym dziełem sztuki. Wartość artystyczną książki podkreślają również zastosowane uszlachetnienia. W książce spotykamy rozkładówki wzbogacone dodatkową stroną – folią z nadrukowanym detalem dopełniającym ilustrację oraz zdobienia płatkami pozłotka, które wkleiliśmy ręcznie w każdy z 1000 egzemplarzy książki.”

Z autorki bije pasja i miłość do tego, co tworzy. Doskonale widać to na przykładzie jej książek. „Teodor” (autorski debiut) dopracowanej w każdym szczególe. Historia samego tytułowego króliczka jest bardzo ważna. Pod pokrywką na pozór prostej, zrozumiałej dla młodszych dzieci historyjki króliczka odkrywamy dziecięce lęki, tęsknotę, ale również miłość i ciekawość z jaką dziecko podchodzi do świata.
Ja książkę uwielbiam, a w szczególności audiobook, na którym znajdziemy cudne, skomponowane przez Michała Jacaszka dźwięki!

Mama-słowo na pozór proste, a nie do zdefiniowania.

*zdjęcia wykonane zostały aparatem typu Polaroid.

Tekst pochodzi ze strony Miejskiej Biblioteki Publicznej w Ciechocinku, w której działa Mamoteka, czyli klub mam.