Olga Tokarczuk - errata litarata

To była pierwsza taka niedziela tegorocznej wiosny. Ciepłe, słoneczne popołudnie 3 kwietnia 2011 roku. Wreszcie dobra chwila na rodzinny spacer albo spokojne poleniuchowanie na trawie. 
Z niejaką więc obawą oczekiwaliśmy na pierwszych gości, zastanawiając się, czy książka „Bieguni” i jej autorka, Olga Tokarczuk, wygrają z wiosennymi rozkoszami. Na szczęście obawy nasze okazały się niewczesne. Szczecińscy czytelnicy przybyli na spotkanie tłumnie, w sali studia koncertowego S-1 Polskiego Radia Szczecin zgromadziło się bez mała sto osób. Okazało się, że na dobrą literaturę zawsze jest dobry czas. Zebrani rzęsistymi oklaskami powitali autorkę, która przyjechała do nas z wyspy Uznam, przez Świnoujście, gdzie również miała spotkanie z czytelnikami. Jak na rasową autorkę „Biegunów” przystało – prosto ze Szczecina wyjechała potem do Berlina, a następnie do Szwajcarii. Życie w ciągłym ruchu zdaje się jest nieodłączną cechą autorki. Oklaski zebrała też sama książka, ona to w końcu była bohaterką wieczoru. Olga Tokarczuk przyznała, że zaskoczył ją temat tego spotkania. Jest w zwyczaju, że rozmawia się o ostatnio wydanej książce, rzadziej o całym dorobku – tu mieliśmy sytuację wyjątkową i na swój sposób niezwykłą. Całe spotkanie dotyczyło powieści „Bieguni”. Właśnie. Czy to jest powieść? Czy dziś ma jeszcze rację bytu klasyczna, „mieszczańska” powieść? „Bieguni” składają się z krótkich rozdziałków, czasem niemal szkiców, obrazków, których jedyną wspólną cechą, jest potrzeba wędrówki, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Autorka przyznała, że ta książka bez wątpienia jest jej opus magnum. „To jest moja najważniejsza książka” – powiedziała. „Bieguni” nazwani zostali „dziełem totalnym”, książką „wszystkoistną”. Jej ślady można odnaleźć w całej twórczości Tokarczuk, począwszy od pierwszej powieści „Podróż ludzi Księgi”. To był taki półświadomy projekt, który towarzyszył mi w pracy nad poprzednimi książkami.
Dowiedzieliśmy się o tym, jak budził się w autorce zamysł napisania „Biegunów”, w jaki sposób zmagała się z materią powieści nielinearnej, pełnej wątków, epizodów i przeczuć, drobnych kawałków narracyjnych, drobnych opowieści. „Ta jej totalność – powiedziała Olga Tokarczuk – znaczy też, że poszerzyłam panoramę tematów”. Autorka pisała tę książkę fragmentami, w notesach, na kartkach, podczas podróżowania. Któregoś dnia w końcu rozłożyła na podłodze swoje zapiski i chodząc pośród nich zaczęła konstruować swą powieść.
„Przez jakiś czas – powiedziała – byłam specjalistką od anatomii. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie wystawa plastynatów von Hagensa w Berlinie. Zbierałam dużo informacji, mój research nie ograniczał się tylko do bibliotek…” Między innymi autorka przez wiele dni podróżowała dniem i nocą w moskiewskim metro, w poszukiwaniu współczesnych biegunów. To właśnie wtedy narodził się pierwowzór książkowej Annuszki oraz tytuł książki, która roboczo nazywała się „Opowieści podróżne”. Wtedy to ostatecznie uświadomiła sobie, że na co dzień żyjemy w skamieniałym świecie, a ruch wyzwala. Ruch jest prawdziwym życiem. Podobno współcześni bieguni wybierają ten stan bezustannej wędrówki, a śpią w wagonach metra, które przemieszcza się w tym czasie za nich. „Jako podsumowanie moich poszukiwań – powiedziała Tokarczuk – niech posłuży fakt, że na wejściu do metra zauważyłam napis: realnost’ eta mobilnost’”.
Zebrani nie mieli do Olgi Tokarczuk lawiny pytań, padło ich niewiele, ale tylko dlatego, że każdy chciał zamienić z autorką kilka słów osobiście i otrzymać na jej najlepszej książce autograf. Udało się. Spotkanie trwało dalej, już nieoficjalne, bardziej towarzyskie.
Więc jednak była to bardzo udana wiosenna niedziela. Pierwsza taka w tym roku.
*          *          *
Był sobie pisarz, który napisał pierwszą w życiu książkę i zyskał wielki rozgłos; był sobie inny pisarz, który po napisaniu pierwszej książki, napisał książkę drugą – i ta właśnie okazała się niezwykłym przebojem księgarń i bibliotek. Potem pisarze piszą kolejne książki, nierzadko lepsze, często popularne, bywa jednak, że pozostają kojarzeni z tą jedną, tą, która przyniosła im pierwszą sławę. „Zawsze kiedy patrzę w lustro – powiedział Janusz Leon Wiśniewski – widzę na swym czole tytuł S@motność w sieci. Próbuję go zmyć, usunąć, ale on ciągle jest”. Z biegiem lat autor patrzy na swe dzieło z większym dystansem, jest bogatszy o życiowe doświadczenia i nowe literackie narracje – tymczasem książki wiodą swój żywot tajemny, zdobywają nowych czytelników, mienią się coraz to inną gamą znaczeń. Po latach nieraz zaskakują i zadziwiają swoich autorów.
Spróbujemy przyjrzeć się losom niektórych książek, tych, które na pewno dobrze znamy z niegdysiejszej lektury. Porozmawiamy z twórcami o ich znanych, poczytnych i nierzadko nagradzanych utworach z przeszłości. 
Posłuży temu nowy projekt Miejskiej Biblioteki Publicznej  w Szczecinie:
Errata Literata
Literacki projekt „Errata Literata” rozpoczęliśmy spotkaniem z powieścią „Bieguni” i Olgą Tokarczuk; w maju „Errata" zostanie poświęcona książce „Gnój”, o której porozmawiamy z Wojciechem Kuczokiem i Magdaleną Piekorz, reżyserką filmu „Pręgi”, nakręconego na podstawie powieści; czerwiec zarezerwowaliśmy dla Katarzyny Grocholi i jej przeboju literackiego oraz filmowego „Nigdy w życiu”; we wrześniu, wraz z Januszem Leonem Wiśniewskim, autorem, oraz Andrzejem Stasiukiem, pierwszym wydawcą, będziemy obchodzić dziesięciolecie książki „S@motność w sieci”. Ostatnie spotkanie, planowane na październik, poświęcone zostanie literackiej postaci wyrastającej ponad jedną książkę; gościć będziemy Marka Krajewskiego, twórcę komisarza Eberharda Mocka i cyklu niebywałych opowieści z jego udziałem, rozpoczynającego się brawurowo napisaną powieścią „Śmierć w Breslau” .
Wszystkie spotkania będą miały miejsce w sali studia koncertowego im. Jana Szyrockiego (S-1) w Polskim Radiu Szczecin (al. Wojska Polskiego 73), poprowadzi je Konrad Wojtyła. Na wszystkie spotkania wstęp wolny.
 
Relację nadesłała Katarzyna Bazylińska 


Olga Tokarczuk w Szczecinie